Wszystkie kategorie

Idzie niebo ciemną nocą

13 lipca 2009

 

Przed lekturą książki Zofii Ożóg „Nocne pejzaże w liryce dla dzieci”, nie zwróciłam właściwie nigdy uwagi na to, jak wiele wierszy dla dzieci opowiada o nocy i jej atrybutach, a „nurt kołysankowy” jest chyba dominujący w tym rodzaju poezji.

Jako dziecko uwielbiałam czytane przez tatę wierszyki z kolorowej książeczki Janiny Porazińskiej „W Wojtusiowej izbie” z najbardziej chyba znanym „Z popielnika, na Wojtusia iskiereczka mruga…”. Wiele użytych tam wyrazów, pochodzących z dawnego, wiejskiego folkloru, było dla mnie kompletnie niezrozumiałych, ale fascynowała mnie tajemnicza, baśniowa aura opowieści snutych przy kominku, kiedy zmierzch ośmielał domowe krasnoludki do wyjścia ze swych kątów zza łowickich skrzyń.

Janina Porazińska "Coś przygrywa"

Wszystkie atrybuty poezji „szarej godziny”: gwiazdy, lalki, książki, koty, księżyc, latarnie, świerszcze, baśnie, kwiat paproci, kołyski i ciemność, tworzą kojącą atmosferę bezpieczeństwa, choć ponaglając do snu, służą też bardzo praktycznemu rodzicielskiemu celowi, kiedy to dorośli chcą już odpocząć od dzieci.

Dobrze, że te dwa cele nie wykluczają się wzajemnie bo – jak pisze Zofia Ożóg – „nocna konwencja” w poezji, to prawdziwy sprzymierzeniec dziecka w jego wyobraźni i uczuciach.

Moja starsza córka uwielbiała wiersz Joanny Papuzińskiej „Czekam na mamę”. Był czas kiedy musiałam go przeczytać codziennie, nawet po bardzo późnym powrocie do domu, mimo, że obie znałyśmy go już na pamięć. Właśnie w tak bliskiej sobie tematyce, moje dziecko odnajdywało pewnie potrzebne mu ukojenie.

Joanna Papuzińska „Czekam na mamę” 

Naszym ulubionym miejscem w czasie szarych godzin wieczornych jest domowy kominek, który rozpalamy czasami nawet latem, bo wtedy nam i pewnie również naszym – skrytym w kącikach – krasnoludkom, przyjemniej jest przysłuchiwać się czytanym baśniom i opowieściom:)

 

Zofia Ożóg „Nocne pejzaże w liryce dla dzieci”, Wydawnictwo Adam Marszałek 2002

 

Podobne Wpisy

Komentarze

  • Odpowiedz rodzinkaxl 13 lipca 2009 o 21:34

    Mmm… tkliwe…. ciepłe… śliczne….

  • Odpowiedz llooka 13 lipca 2009 o 21:50

    “Z popielnika na Wojtusia…” Tyle mam wspomnień z tą smutno brzmiącą piosenką-wierszykiem. Nie chodziłam jeszcze do szkoły, a w osiedlowych piwnicach w porze deszczowej robiliśmy przedstawienie na podstawie tego wiersza. Moja mama pozwoliła mi nawet rozpuścić włosy. Byłam przecież główną aktorką:) Ależ kochana wyciskasz ze mnie wspomnienia. Dziękuję!

  • Odpowiedz Agnieszka (Pikinini) 14 lipca 2009 o 16:33

    Dziękuję za komentarze:)
    Lubię wspominać. To wzbogaca teraźniejszość i inspiruje przyszłość.
    Wasze blogi też są dla mnie wspaniałą inspiracją:)

  • Odpowiedz