Dzieci w malarstwie Historia dzieciństwa Niemcy

Zabawki z Norymbergii

13 lutego 2009

Muzyka z „Dziadka do Orzechów”, od czasu gdy dzieci obejrzały baletowe przedstawienie w Poznaniu, intensywniej towarzyszy naszemu życiu.

Ostatnio, mieliśmy również okazję spotkać mnóstwo prawdziwych, drewnianych figurek dziadka do orzechów. Taką figurkę można kupić, jako pamiątkę z Norymbergii, miasta w którym rozgrywa się akcja opowieści Hoffmann’a.

Dziadek do orzechów

Norymberga rzeczywiście wspaniale oddaje nastrój tej baśniowej historii i warto przyjechać tu z dziećmi.

Ciekawą atrakcją jest zegar na średniowiecznym kościele Najświętszej Maryi Panny. Codziennie w południe, po sygnale podnoszonych przez drewniane rzeźby trąb, pod zegarem pojawiają się figurki siedmiu elektorów i składając hołd cesarzowi, przesuwają się wokół jego postaci.

Zegar w Norymberdze

Na rynku, na którym stoi kościół, wokół straganów rozstawiono już pojemniki z mnóstwem wiosennych kwiatów, głównie tulipanów. Mimo całego zimowego piękna Norymbergii, wszyscy tęsknią już jednak za wiosną. Piękne kwiaty stanowiły dla mnie zdecydowanie zbyt duży kontrast z lutowym zimnem. Nie wiem, czy nie są jednak prawdziwsze i piękniejsze, kiedy pojawiają się wraz z prawdziwą wiosną.

 

Kwiaty w Norymberdze

Okolice Norymbergii były kiedyś – i jest tak w pewnym stopniu do dzisiaj – centrum produkcji i handlu zabawkami.
Największą ich liczbę, można zobaczyć w dużym Muzeum Zabawek, które zaprasza na ekspozycje ogromnym plakatem z reprodukcją „Zabaw dziecięcych” Breugla. Gdyby dzień był cieplejszy moglibyśmy pobawić się w liczenie rodzajów zabaw na obrazie, ale w lutym,  po znalezieniu ok. 80 zabaw, byśmy jednak zmarznięci, zwłaszcza, że mieliśmy już dość długi spacer przez Norymbergę za sobą.

Zabawy dziecięce

W muzeum, zachwyciły mnie miniaturowe pokoiki zrobione w pudełkach od zapałek i przepiękne, bardzo bogate domki dla lalek. Nie służyły one podobno do zabawy, lecz miały na celu przygotowanie młodych dziewcząt do pełnienia roli pani domu. Mieściły zatem w sobie pełne wyposażenie bogatego, mieszczańskiego salonu, sypialni, kuchni, pomieszczeń dla służby. Domki takie były wystawiane też w reprezentacyjnych pomieszczeniach, jako dowód zasobności rodziny, miniaturowe odwzorowanie idealnego domu.

Zaciekawiły mnie też zabawki z lat 70-tych i 80-tych XX wieku. Miniaturki prawdziwych sprzętów domowych, pralki, kuchenki, żelazka, stanowiące niedostępny luksus dla dziecka w PRL-owskiej Polsce, którym wówczas byłam, teraz wydają się strasznie anachroniczne.

Nic w muzeum nie było jednak ciekawsze od intrygującej wystawy zabawek z okresu III Rzeszy. Jej częścią były też gry, wysyłane żołnierzom na front. Nieprawdopodobne, w jak propagandowy sposób, można wykorzystać zwykłą zabawę.

Gra frontowa

Podobne Wpisy

Komentarze

  • Odpowiedz kamillo 8 marca 2009 o 09:30

    Widać, że propaganda potrafiła (i pewnie nadal pod wieloma postaciami potrafi) dotrzeć do przeróżnych sfer życia.

  • Odpowiedz