W szkole podstawowej, jednym z ciekawszych przedmiotów były zajęcia praktyczno-techniczne („zpt”). Na tych lekcjach przygotowywaliśmy sałatki, zbijaliśmy karmniki dla ptaków, szydełkowaliśmy szaliki i szyliśmy bluzki z pieluchy. Co ciekawe, we wszystkich tych pracach brała udział cała klasa, niedzielona wg „zadań dziewczęcych i chłopięcych.”
Na takich właśnie zajęciach wykonywaliśmy również marionetki. Skonstruowane były z małych plastikowych piłeczek wielkości piłeczki pingpongowej i przedstawiały strusia. Piłeczki kupowaliśmy w sklepie sportowym i dziurkowaliśmy za pomocą rozgrzanego nad palnikiem drucika, a potem nawlekaliśmy je na żyłki.
Strusie sprawiały nam mnóstwo radości i sama nie wiem czy bardziej zabawa nimi czy proces tworzenia.
Kiedy my konstruowaliśmy marionetki z piłeczek, w Czechach dzieci bawiły się pewnie prawdziwymi drewnianymi marionetkami. Bawiły się zresztą nimi nie tylko dzieci ale i całe rodziny. Marionetkowa tradycja w Czechach rozwijała się zresztą już od XVII wieku i większość mieszczańskich domów posiadała własny teatrzyk z całą plejadą charakterystycznych postaci: diabłów, czarnoksiężników, wodników i zawsze obecnego w przedstawieniu, drewnianego narratora Kacperka.
Prawdziwe praskie marionetki, wykonane i malowane ręcznie przez czeskich artystów, można kupić w naszym sklepie, a tym którzy chcieliby spędzić miło czas na tworzeniu własnego marionetkowego dzieła, polecamy zestawy „Do-it-yourself”.
Kilka dni temu, my również wykonałyśmy własną marionetkę – Marynarza, którego gotową wersję, malowaną przez artystów Studia Truhlar, można zamówić w Pikinini.
Zakupiłyśmy szybkoschnące farby akrylowe, przygotowałyśmy mały młotek, śrubokręt i rozpakowałyśmy zestaw.
Najpierw malowałyśmy…
…a później złożyłyśmy wszystkie części zgodnie z załączoną instrukcją.
W końcu, uśmiechnięty marynarz powędrował na swój pierwszy spacer do ogrodu.
Ahoj!
1 Komentarz
Wiecie gdzie w Oławie takie kupić?