Dzieci gotują Dzieci w ogrodzie Wszystkie kategorie

Urządzamy przyjęcie

8 maja 2009

 

Kiedy moja starsza córka poprosiła mnie pierwszy raz o zorganizowanie w domu jej urodzinowego przyjęcia dla przyjaciół, ucieszyłam się bardzo. Po pierwszym „zachłyśnięciu się”  zbiorowymi imprezami organizowanymi w „małpich gajach”, zauważyłam, że dzieci są już po prostu znudzone powtarzalnością urodzinowych rytuałów. Po kilku latach uczęszczania do placówek przedszkolnych i szkolnych, urodziny organizowane prawie dla całej grupy czy klasy szkolnej, a więc prawie dwa razy w miesiącu, stają się też wręcz udręką organizacyjną dla rodziców. My wyłamaliśmy się z tego schematu już dość wcześnie i teraz tylko kilka najbliższych przyjaciółek zapraszanych jest na świętowanie domowo-ogrodowe.

 

Przypominam sobie też swoje dziecięce emocje związane z przygotowywaniem domu na przyjście koleżanek. Ustawiałam małe talerzyki i szklaneczki. Robiłyśmy z mamą deser owocowy z galaretki z bitą śmietaną, udekorowaną czekoladowymi gwiazdkami i pałeczkami. Na kolacje były przeważnie małe, kolorowe kanapeczki.

Raz postanowiłyśmy zrobić z siostrą lemoniadę, wg przepisu z kucharskiej książki dla nastolatek. Całą miksturę rozlałyśmy do ciemnych butelek, używanych często w naszym domu do przechowywania domowych soków. Podstawowym składnikiem przepisu, były drożdże, a w przyrządzonym przez nas napoju pojawił się dość duży procent alkoholu!

 

Kiedy myślę o dziecięcych przyjęciach, lubię też wracać do fragmentów mojej ulubionej książki „Dzieci z Bullerbyn”:

„…Po południu zaprosiłam na podwieczorek wszystkie dzieci z Bullerbyn – no, tak, jest nas przecież tylko sześcioro. Tyle właśnie miejsc było przy okrągłym stoliku w moim własnym pokoju. Dostaliśmy soku malinowego i po kawałku tortu, na którym był napis >Lisa 7 lat<, i dwa rodzaje ciasteczek, które również upiekła Agda. Dostałam prezenty od Britty, Anny i Ollego. Od Britty i Anny książkę z bajkami, a od Ollego torcik czekoladowy.”


U nas w domu również zgromadziło się na urodzinach sześcioro dzieci. Po raz pierwszy też, cztery koleżanki córki miały u nas nocować. No cóż, na torcie stanęło już przecież 11 świeczek🙂

Wieczorem dziewczynki same przygotowywały pizze. Na własnych kawałkach ciasta komponowały ulubione smaki.

Pizza

Mamy w domu małe, dziecięce zestawy do przygotowywania pizzy, ale by wystarczyło blaszek dla każdego, użyliśmy też tych większych.

Dziecięcy zestaw do przygotowywania pizzy

Wieczorem było zajadanie się chrupkami przy wspólnym oglądaniu ulubionego filmu, przyjemność niedostępna w czasach mojego dzieciństwa.

Kolejny dzień, dziewczynki były prawie cały czas na dworze. Pogoda dopisywała, więc biegały po ogrodzie nawet boso.

Nasz domowy plac zabaw

My-dzieci również wychodziliśmy zawsze w czasie przyjęć na podwórko. Było betonowe i brudne, ale my mieliśmy tam zawsze mnóstwo pomysłów na zabawę.

W szkole najchętniej skakałyśmy w gumę i tę zabawę starałyśmy się kontynuować też na podwórku. Do dziś zastanawiam się jak udawało nam się skakać tak wysoko. Chodziłyśmy co prawda do szkoły sportowej, ale w gumę skakano przecież wtedy na wszystkich podwórkach!

Koleżanki mojej córki nie skaczą już w gumę, lubią linkę, bardzo długo bawiły się też w gonioną zabawę nazywaną „Krowa”.

Na trawniku rozłożyły kocyk, przygotowały piknik i zjadły upieczone przez siebie rano ciasteczka.

Ciasteczka Nigelli

Wykorzystały, stosowany u nas bardzo często w domu, prosty pomysł Nigelli:

Ciasto francuskie należy pociąć na małe kwadraty. Na każdy z nich kładziemy kostkę gorzkiej czekolady i składamy na cztery.

Wszystkie ciasteczka układamy na blasze, smarujemy jajkiem i pieczemy ok. 20 min.

Mniam, mniam…

To były bardzo przyjemne dni:)

Dzieci z Bullerbyn piją sok

Podobne Wpisy

Komentarze

Odpowiedz