„Emil to był chłopiec dziki i uparty (…) Chociaż, należy to przyznać, kiedy nie wrzeszczał, wyglądał na grzecznego. Miał okrągłe, niebieskie oczy, okrągłą rumianą twarz i jasne kędzierzawe włosy. Wszystko to razem wyglądało tak, jakby Emil był prawdziwym aniołkiem. Ale pozory mylą.”
Emil był oczywiście strasznym urwisem, ale my właśnie dlatego bardzo lubimy czytać o jego przygodach, a kiedy spędzaliśmy wakacje w Szwecji, oczywistym było, że udamy się do Emila w odwiedziny.
Zagroda, którą twórcy serialu – nakręconego na podstawie książek Astrid Lindgren – wybrali do roli Katthult, znajduje się, podobnie jak ta książkowa, w sercu Smalandii.
Jej odosobnione, malownicze położenie i układ budynków (zobacz tutaj) odpowiadający literackiemu opisowi, sprawiły, że stała się filmowym plenerem i turystyczną – na szczęście nie zatłoczoną – atrakcją.
Moim zdaniem zagroda nie różniła się specjalnie od wielu innych szwedzkich gospodarstw, które spotykaliśmy po drodze, ale w tym właśnie tkwi pewnie jej nieodparty urok. W naturalności wywołującej wrażenie, że zaraz ujrzymy Emila przebiegającego między budynkami.
Miejscem w którym Emil spędzał najwięcej czasu, była oczywiście osławiona „drewutnia”.
Mała Ida, jego grzeczna siostrzyczka, również chciała być zamykana za karę w tym sympatycznym budynku. Cóż, skoro nie potrafiła rozrabiać;) Czytałyśmy o tym w wydanej niedawno książce „Mała Ida też chce psocić” i bardzo żal nam było Idy.
W drewutni było przecież tak przyjemnie! Tego samego zdania był również Emil choć „jego tatuś myślał, że w ten sposób Emil oduczy się psocić. Żeby tylko nie siedzieć w stolarni. Ale źle myślał. Emil uważał, że w stolarni jest całkiem miło. Siedział tam sobie spokojnie i strugał drewniane ludziki, póki nie został wypuszczony.
Czasami, kiedy już odsiedział swoje, otwierała mu mała Ida. Ida także uważała, że w stolarni jest przyjemnie. Bardzo chciałaby, żeby ją też tu kiedyś zamknięto.”
W Katthult można do woli posiedzieć sobie w drewutni, choć raczej inni wielbiciele małego rozrabiaki nie pozwolą nam się w niej zamknąć;)
Do innych budynków, poza małym sklepikiem, nie można zaglądać, są zamieszkane przez szczęśliwych właścicieli tego uroczego miejsca.
Urwisy mogą jednak pobiegać po terenie gospodarstwa, a w sklepiku obejrzeć małą wystawę filmowych rekwizytów.
Oglądając czasami w domu serial o Emilu, z przyjemnością rozpoznajemy teraz znajome miejsca.
5 komentarzy
Z przyjemnością czytamy o Waszych podróżach. Może też się kiedyś wybierzemy podobnym szlakiem? Pozdrawiamy serdcznie 🙂
Bardzo bym chciała jeszcze pojechać do Szwecji, ale pewnie już w trochę inne miejsca. To piękny kraj i bardzo przyjazny dzieciom. Polecam:)
Dojrzewa we mnie powoli pomysł literackiej wyprawy na Pólwysep Skandynawski, śladami Tove Jansson i Astrid Lindgren. Może w przyszłym roku się uda? Pozdrawiam, H.
Oj, śladami Tove Jansson też bardzo chcielibyśmy się wybrać!
Jaki miły skandynawski klimat. Uwielbiam przygody Emila i jego przyjaciół. Zdjęcia choć na chwilę pozwalają przenieść się do Skandynawii. Dziękuję 🙂