Historia dzieciństwa Wszystkie kategorie

Dziewczynka w zielonym sweterku

11 grudnia 2011

 

Już wkrótce, na ekrany kin wejdzie film Agnieszki Holland „W ciemności”, opowiadający historię uratowanej żydowskiej rodziny, ukrywającej się w czasie wojny w lwowskich kanałach. Scenariusz oparto głównie na powieści Roberta Marshalla opisującej te wydarzenia, a zainteresowanie reżyserki koncentruje się na kontrowersyjnej postaci Leopolda Sochy, który pracując jako kanalarz, ocalił życie grupie Żydów.

 

Filmu jeszcze nie widziałam, ale mogę polecić lekturę wspomnień małej bohaterki tej niesamowitej historii. Dorosła już Krystyna Chiger, zawarła je w książce „Dziewczynka w zielonym sweterku”. Mała Krzysia opowiada nam w niej o swoim dzieciństwie. Tym najwcześniejszym, w bogatym kupieckim domu przedwojennego Lwowa, później w mieście pod okupacją sowiecką, niemiecką, o roku spędzonym w kanałach, krótko o radzieckim „wyzwoleniu” i przenosinach do Krakowa. Niesamowity jest fakt, że wojnę udało się przetrwać całej rodzinie Krzysi – rodzicom z dwójką małych (urodzonych w 1935 i 1939) dzieci. Przeżyli jako jedyna rodzina wśród garstki ocalałych, ze 150-cio tysięcznej, żydowskiej społeczności Lwowa. Ocaleli dzięki wielomiesięcznej opiece miejskiego kanalarza i złodzieja, ale też dzięki wielu innym okolicznościom – bogactwu, szczęśliwym zbiegom okoliczności, pomocy innych, niezwykłości bezszelestnego zachowania się dzieci, ukrywanych w ciasnych skrytkach budowanych dla nich przez ojca. Dla mnie bardzo budująca jest postawa rodziców, konsekwentnie i wytrwale, dzień po dniu, przez wiele wojennych lat, pracujących nad ocaleniem całej rodziny, również moralnym czyli nie za wszelką cenę. W zderzeniu z masową, rozpaczliwą walką o przetrwanie, w której przewagę biorą czasem najgorsze ludzkie instynkty, historia Chigerów tchnie prawdziwym optymizmem. Opowiadana jest zresztą w bardzo ciepły, prosty sposób przez małą dziewczynkę i dzięki temu spojrzeniu, lekturę mogłam również bez przeszkód podsunąć do czytania mojej 13-letniej córce. Książkę polecamy więc obydwie!

 Dziewczynka w zielonym sweterku

Krystyna Chiger, Daniel Paisner „Dziewczynka w zielonym sweterku”, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2011

/

Podobne Wpisy

3 komentarze

  • Odpowiedz silva 12 grudnia 2011 o 16:32

    Niesamowita i poruszająca historia. Z pewnością sięgnę po tę książkę, aby później obejrzeć i film.

  • Odpowiedz Tata_1968 14 grudnia 2011 o 22:01

    W jednym z czasopism przeczytałem ostatnio taką oto myśl autorstwa Aleksandra Kamińskiego („Kamienie na szaniec”):
    „Nie w tym jest wart człowiek co przemyślał i co przeżył, ale co zrobił dobrego na świecie. Bądźmy dzielni na co dzień. Dzielność jest fundamentem charakteru”.
    I ja tak sobie w związku z tym myślę, że ów kanalarz był (bardzo) dzielny. Może nie na co dzień, ale jednak.
    Osobiście sobie nie wyobrażam, a nieraz próbuję, jak ja bym się zachował postawiony wobec takiego wyzwania. Nie wiem. Mając wrodzoną pokorę, nie porwę się na jakąś wiarygodną wizję. I obym przed takim dylematem stawać nie musiał, zwłaszcza też wtedy, kiedy w grę wchodziłby los pozostałych członków mojej bliskiej rodziny, bo zakładam że kanalarz (nie czytałem jeszcze książki) bliską sobie rodzinę miał, choć dowiedziałem się, że nie czynił tego darmowo.
    I jeszcze jedna towarzysząca mi refleksja. Zarzuca się ostatnio, słyszy się, iż Polacy nie dość powszechnie w czasie II wojny św. dawali schronienie Żydom. Łatwo powiedzieć, łatwo Polakom dorobić gębę (komu i dlaczego na tym zależy?), będąc surowym adwokatem wobec minionych pokoleń, wobec innych. Tym bardziej, że w Polsce groził za taką pomoc – najwyższy wymiar kary. W takiej np. Danii ponoć nie, stąd przypisuje się Duńczykom – i pewnie słusznie – częstszą pomoc Żydom.
    A przecież Polacy także licznie Żydom pomagali, prawda? I to BEZINTERESOWNIE, co przed otrzymaniem tytułu „Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata” potwierdzają sami uratowani. Wikipedia przy tym haśle/tytule podaje: Polska: 6266[!] osób (na dzień 1 stycznia 2011 r.). Niemało uważam. Przecież za taką liczbą kryją się żywe osoby, często całe rodziny, które były narażone na związane z takim miłosierdziem niebezpieczeństwo. Moim zdaniem to jest bardzo duża ilość osób. A ilu Polaków, z różnych względów, pozostanie anonimowymi?
    [A gdzie, coś mi kołacze w głowie, sadzi się drzewa ku pamięci takich zacnych osób?]
    I myślę dalej, pytam siebie, a jak my współcześni bronilibyśmy np. Romów (i na odwrót!), gdyby którymś działa się krzywda? Czy ludzie wychowywani, kształtowani do rywalizacji (nie do – kooperacji), czy też ludzie nie kierujący się powszechnie ideą solidarności, będący bardziej egoistami, aniżeli społeczeństwem empatycznym, pomagaliby innym w tak skrajnie trudnej sytuacji? Trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć, prawda? Zachowania altruistyczne i empatyczne, wiem, ciągle mają miejsce, co trochę komplikuje moje spojrzenie.
    Jedno wydaje się w tej sytuacji raczej pewne. Wychowujmy nasze dzieci tak, aby czyniły one dobro na świecie. Będzie to pożyteczne – w każdej sytuacji – dla ich rodziców, dla ich bliskich, no i ostatecznie także dla nas wszystkich.

  • Odpowiedz Zorro 009 22 grudnia 2011 o 01:10

    Jola Dylewska dostała na Camerimage Złotą Żabę za zdjęcia do tego filmu.

  • Odpowiedz