Dzieci w malarstwie Wszystkie kategorie

Jaś i Małgosia?

23 stycznia 2011

 

Para trzymających się za ręce malców, wędrująca wśród pustych pól. Wygnane dzieci?

Motyw, który powtarza na płótnach Chaim Soutine, pochodzący z białoruskiej wsi, żydowski malarz ekspresjonista. Wygnaniec z rodzinnego, ubogiego domu i prowincjonalnej społeczności, nigdy nie dotarł do wewnętrznego spokoju. Pomimo paryskiego życia – docenianego i w końcu również bogatego artysty.

O wewnętrznych obsesjach Soutine’a ciekawie pisze Waldemar Łysiak w poświęconym mu eseju w książce „MW” – o obsesji wygnania, niezrozumienia, poczucia niższości, strachu, które w tak niezwykły sposób można namalować. Jakim darem jest talent! Jednak i on pomaga tylko wyrazić, nie potrafi wyzwolić.

Chaim Soutine

Soutine

Dla mnie dzieci na obrazach Soutine’a, to wędrujące ku nieznanemu Jasie i Małgosie. Wędrują żeby dorosnąć, a wiemy, że taka wędrówka czeka każde dziecko.

Najlepiej zostało to opisane w baśniach, na które psychologiczną mądrość otworzył nam oczy Bruno Bettelheim. Już nie pierwszy raz polecam lekturę jego fascynującej książki „Cudowne i pożyteczne. O znaczeniach i wartościach baśni”.

 

Jaś i Małgosia objawiają typowy u dziecka lęk przed opuszczeniem i przed życiowymi zmaganiami. Kurczowe trzymanie się matki i powroty do bezpiecznego domu zatrzymałyby ich w dorastaniu. Muszą narazić się na niebezpieczeństwa życiowych zmagań by już zupełnie inne – dorosłe – powrócić do rodziców i być dla nich podporą. Ta baśń pokrzepiająco zapewnia, że zwyciężyć można nie tylko realne niebezpieczeństwa, ale i te, które dziecko tylko sobie wyobraża bez dzielenia się z kimkolwiek własnymi lękami. Spójrzcie choćby na rozwój i emancypację zależnej od brata Małgosi. To ona podejmuje walkę, ocala brata i swoją niezależność.

Lubię dzieci na obrazach Soutine’a. Mam nadzieję, że mimo czającego się wokół nich lęku i niepokoju, odważnie dotrą do celu.

 

Bruno Bettelheim „Cudowne i pożyteczne. O znaczeniach i wartościach baśni”, PIW 1985

Waldemar Łysiak „Wygnane dzieci” w: „MW”, KAW 1984

/

Podobne Wpisy

Komentarze

  • Odpowiedz Mammamisia 24 stycznia 2011 o 01:18

    Piękne obrazy. Wspaniałe kolory, choc mają w sobie dużo smutku. Zwłaszcza ten pierwszy bardzo mi sie podoba.
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie na nowozałożonego bloga – Iza.

  • Odpowiedz Agnieszka (Pikinini) 24 stycznia 2011 o 20:15

    Izo.
    Chętnie zajrzę na Twojego bloga – proszę podaj jego adres:)
    Pozdrawiam

  • Odpowiedz Mammamisia 25 stycznia 2011 o 21:30

    Dziękuję za odwiedziny na moim blogu.POZDRAWIAM!

  • Odpowiedz Redoffroad 28 stycznia 2011 o 10:12

    Jestem malującą mamą, więc zilustrowanie wpisu obrazami bardzo do mnie przemawia;) Klimat w obrazach nostalgiczny i mimo barwności bardzo smutny. Tak jakby wędrujące dzieci nie odzywały się do siebie słowem zatopione w smutku. Mój Kura poznał niedawno bajkę o Jasiu i Malgosi. Najpierw zafascynowala go postać Baby Jagi ale szybko przestał o nią pytać. Zacząl pytać natomiast o to, dlaczego TATO wyslał swoje dzieci do lasu i dlaczego nie mają MAMY. Straszne te bajki naszego dzieciństwa. Świadczy to o tym, że wychowanie przez straszenie jest stare jak świat.
    Kura miał w przedszkolu bal karnawałowy. Decyzją dyrekcji bal mial mieć charakter cygańskiego taboru. Po pierwsze Kura miał już swą wizję na strój karnawałowy, po drugie mój trzylatek nie wie kim są cyganie i jak wyglądają. Ja – dziewucha ze wsi podłódzkiej – jako trzyletnie dziecko prawdopodobnie wiedziałam jak wygląda cyganka. Straszono mnie, że jak będę niegrzeczna to przyjdzie cyganka i porwie mnie jak kurę z zagrody. Zdaje się więc, ze repertuar bajek też ulegnie z czasem radykalnej wymianie, tak jak zapominamy o tym, że cyganie mieli rozbite tabory pod lasem. (pradziadek Kury to nawet uciekł z taką jedną;)
    Pozdrawiamy z Krakowa;)

  • Odpowiedz Ala 30 stycznia 2011 o 12:07

    Ten obraz przypomina mi historie miasta chlopcow zalozonego na poacztku tego wieku przez Edward J. Flanagan w Omaha. Bylo to schronisko/ sierociniec dla bezdomnych i zle traktowanych dzieci. Ta historia byla inspiracja dla piosenki The Hollies “He Ain’t Heavy He is My Brother”. Podobno w tym miesice, jest pomnik chlopca niosacego swojego brata. Slyszalam dwie historie o powstaniu tego pomnika. W pierwszej chlopcy, uciekajacy z domu w ktorym byli zle traktowani – szli droga, pewnie podobna do tej na obrazie, wiele kilometrow do schroniska. Kiedy spotkali Ojca Flanangana zapytal starszego chlopca dlaczego niesie mlodszego, przeciez musi mu byc bardzo ciezko. Na to starszy odpowiedzial ” On nie jest ciezki- to moj brat”. o tak wzruszylo Flanangana, ze zrobil to mottem swojego pozniejszego Miasta Chlopcow. Teraz przyjmuja tam rowniez dziewczynki. Mysl o dwojce samotnych, niekochanych dzieci, wygnanych lub uciekajacych z domu, ktore ten obraz tak pieknie ilustruje- zawsze sprawia ze placze sluchajac tej piosenki:-)

  • Odpowiedz mala_forma 2 lutego 2011 o 01:40

    Miałam wrażenie, że razem z dzieckiem dorastałam do baśni. Prawie namacalnie było to widoczne właśnie na przykładzie “Jasia i Małgosi”. Z 6-latkiem zaczynamy wchodzić w ten świat na dobre, choć jeszcze rozważnie stąpamy po nowym gruncie.

  • Odpowiedz cinek 2 kwietnia 2011 o 18:26

    Z którego roku jest ten największy obraz ?

  • Odpowiedz Agnieszka (Pikinini) 3 kwietnia 2011 o 11:20

    1939

  • Odpowiedz