Muzeum Milestones świetnie nadaje się na odwiedziny w deszczowy dzień. W ogromnej hali, odtworzono ulice starego, angielskiego miasteczka. Część zaaranżowano na wzór czasów wiktoriańskich, część jak w latach 30-tych XX wieku.
W witrynach i wnętrzach sklepowych, warsztatach czy budynkach urzędów wystawiono tematyczne kolekcje starych sprzętów domowych, opakowań spożywczych, zegarów, aparatów fotograficznych, zabawek i innych skarbów. Z głośników płyną odgłosy miasta, a wszędzie rozstawione są figury ludzi zajętych swoją codzienną pracą.
Muzeum organizuje tematyczne inscenizacje „żywej historii” i w dniu, w którym my trafiliśmy do Milestones, wspominano akurat – naznaczone wojną – lata 40-te. Po ulicach przechadzali się ludzie ubrani tak, jakby żywcem przeniesiono ich z tamtych czasów.
Dzieci mogły za to przebrać się w stroje z epoki wiktoriańskiej i czasami trudno było odróżnić je od figur stałych mieszkańców miasteczka:)
Niektórzy z nich pojawiali się w zaskakujących miejscach, jak np. w latrynie na jednym z ukrytych podwórek:)
Podobał nam się bar w którym dziewczynki wypiły lemoniadę…
…i zbiory zabawek, podzielone na dziesięciolecia. Rozśmieszyło mnie kiedy nasza już trzynastoletnia Rozalka, z nostalgią analizowała zbiory zabawek z lat 2000+, wyszukując znajome sobie i wspominając dzieciństwo;) Od razu zwróciłam jej uwagę, że znacznie większe rozbieżności istniały w zbiorach zabawek dzieci angielskich i polskich we wcześniejszych latach – 80-tych, 70-tych czy 60-tych.
To samo zresztą można by było powiedzieć o wyposażeniu mieszkań urządzonych w charakterystycznych dla poszczególnych dziesięcioleci stylach.
Zosi bardzo podobało się wyposażenie starego zakładu fryzjerskiego, dział z pralkami…
…i kuchenkami…
Ponieważ dominującym tematem dnia były lata 40-te, dzieci mogły zrobić z kartonu pudełko na maskę gazową – na wzór tych jakie nosiły angielskie dzieci w czasie bombardowań wojennych.
Towarzyszyły nam też tańce i śpiewy z tamtego czasu i wcale nie widzieliśmy, padającego na zewnątrz muzeum, deszczu.
Komentarze
Ale Wam zazdrościmy, wspaniała lekcja historii i z pewnością świetna zabawa. Polskie muzea mają coraz ciekawszą ofertę dla dzieci, ale takich fascynujących miejsc ciągle jeszcze u nas za mało.Wpisujemy na listę marzeń-wyjazdowych. Pozdrawiamy Mamik i Szymon.
Mamik,
Dziękujemy za odwiedziny:)
W Polsce rzeczywiście brakuje jeszcze takich miejsc, a nowe są straszliwie oblegane. Muzea zmieniają się i to świetnie, ale czekamy na więcej:)
W Anglii nie mieliśmy praktycznie problemu, by w najbliższej (!) okolicy wybrać ciekawostki na dni deszczowe i słoneczne. Dzieje się tam mnóstwo i to jakby bez wielkiego “szumu”, tylko tak zwyczajnie.
Wspaniałe miejsce , grunt to pomysł , a ten pomysł na żywe muzeum jest naprawdę b.dobry .
Pozdrawiam Yrsa