Dzieci i sztuka Film Wydarzenia

W Grecji, w Arabii Saudyjskiej, na Haiti i …gdzieś bardzo daleko…

13 sierpnia 2013

…czyli nasze filmowe wrażenia z poznańskiego festiwalu filmowego Transatlantyk 2013.

Transatlantyk 2013

Dziewczynki odpoczywają u cioci, więc wraz z ich tatą mogliśmy cieszyć się większą swobodą wieczornych wyjść:)

Mimo nieobecności własnych, towarzyszyły nam dzieci festiwalowe…

Córka („I Kori”)

Film Thanosa Anastopoulosa o współczesnym kryzysie, szczególnie wyraziście widocznym w Grecji, w której toczy się akcja i życie czternastoletniej Myrto. To również uniwersalny film o rzeczach, które kryją się za słowem kryzys – o chciwości, braku odpowiedzialności za innych, braku zasad moralnych i stracie ideałów.

To, co zdarzyło się w ateńskim, małym tartaku, w którym jeden wspólnik oszukał i ograbił drugiego – ciężko i dobrze pracującego – dzieje się na całym w świecie, jest przyczyną rewolucji i ludzkich tragedii. Tym wszystkim obarczane są kolejne pokolenia dzieci, które stają wciąż wobec tych samych, nierozwiązanych problemów. Co z nimi zrobią?

Dla Myrto, wraz ze zniknięciem ojca, kończy się w miarę stabilne dzieciństwo. Z nim jest najbardziej związana, uczy się od niego szacunku do pracy, miłości do drewna i ukrytego w nim piękna. Ale ojciec nie poradził sobie ze złem, które go dotknęło, co więcej, porzucił córkę niczego jej nie wyjaśniając. A ona nie ma gdzie szukać odpowiedzi. Przemierzając pełne protestujących tłumów ulice, miota się między nierozumiejącą matką, zajętą pracą i nowym mężczyzną, ludźmi związanymi zawodowo z jej ojcem i miejscami, w których mogłaby go znaleźć. Uprowadza też ze szkoły ośmioletniego Aggelosa, syna wiarołomnego wspólnika jej ojca. Chce działać i rozwiązanie znajduje w szantażu, który ma umożliwić odzyskanie skradzionych pieniędzy i powrót ojca.

Aggelos nie wydaje się jakoś szczególnie przerażony, jego bunt przed zamknięciem w tartaku ma trochę pozorny charakter. W gruncie rzeczy poddaje się chyba pomysłowi dziewczynki. Dzieci łączy zresztą specyficzna więź. Myrto dba na swój sposób o chłopca, pierze mu koszulę, obmywa zranienia, czyta przed snem znaleziony słownik objaśniający takie pojęcia jak dług i odpowiedzialność. Bajki zresztą nie byłyby tu na miejscu. Dzieciństwo się skończyło. Aggelos wychowywany w kulcie pieniądza, nie wie właściwie, na czym polega praca, nie zna tak jak Myrto hebla i maszyn służących do cięcia drewna. Jej chęć pokazania mu tego jest jakąś próbą rozpaczliwego trzymania się prostych zasad życia. Szantaż jednak nie umożliwi takiego powrotu. Przywiązany do maszyny chłopiec i zbliżające się do niego ostrze ma wymóc zwrot długu. Tak zresztą się dzieje. Pojawiają się pieniądze, wraca ojciec Myrto i obaj wraz z ojcem Aggelosa, błagają ją o opamiętanie. Przed bramę tartaku przyjeżdżają obie matki, policja i karetki. Wszystkim pozostaje czekać na to, co zrobi czternastolatka. Niewątpliwie zwróciła w końcu na siebie uwagę, wstrząsnęła chyba wszystkimi. Nie wiemy czy odważyłaby się skrzywdzić chłopca. Tak jak i samą siebie, uczyła go maksymalnej odporności na życie, z którym oboje będę musieli się zmierzyć. Stracone dzieciństwo zostało pomszczone, nie ma już do niego powrotu. Za plecami dzieci, które opuszczają tartak pozostaje tylko ogień. Co przed nimi?

Dziewczynka w trampkach („Wadjda”)

To film o wiele bardziej pogodny, ze znacznie bardziej optymistycznym przesłaniem. Trudno zresztą porównywać życie dziecięcioletniej Wadjdy z Arabii Saudyjskiej do problemów dzieci z ogarniętej kryzysem Europy. Obiektywnie wydaje się o wiele trudniejsze. Wiemy, że wybór życiowej drogi praktycznie przed nią nie istnieje. A może jednak warto choćby próbować? Saudyjka Haifaa Al-Mansour, została w końcu pierwszą w historii swego kraju reżyserką. Bohaterce jej filmu, Wadjdzie też się uda. Jej upór i aktywność budzi sympatię nie tylko kinowych widzów, części otaczających ją kobiet, ale i niektórych mężczyzn, z którymi się styka. Pomagają jej choćby sprzedawca roweru i mieszkający po sąsiedzku chłopiec, najbliższy przyjaciel. Sukcesem Wadjdy jest nie tylko samodzielne zarobienie pieniędzy na upragniony rower, ale przede wszystkim buntownicza postawa, którą pozytywnie zaraża otoczenie. Wadjda buntuje się zresztą w ciekawy sposób. Z pewnym stoickim spokojem idzie swoją drogą, i omijając kolejne przeciwności, znajduje jednak wąskie przejście do wolności.

Autorką recenzji tego filmu jest moja siostra, która wybrała się na niego z dziewczynkami…

Trzy dzieciaki („Three Kids”)

Większość z nas pamięta dramat, jaki spotkał miasto Port-au-Prince i Haiti w 2010 roku. To wielkie trzęsienie ziemi jest tłem filmu. Ale jedynie tłem. Prawdziwy dramat to codzienne życie trójki chłopaków mieszkających w sierocińcu. Każdy z nich boryka się z koszmarami, jakie wyniósł z domu rodzinnego. Jednemu pozostał tylko but po zmarłej siostrze, inny wciąż pamięta wuja – sadystę, spalony przez siebie dom…

Cała trójka pasjonuje się piłką nożną, oglądają mecze w telewizji, czytają o sławnych piłkarzach, którzy przed karierą wychowywali się na ulicy. To pomaga Vitalemowi przekonać Pierra i Mikensona do opuszczenia sierocińca i życia na własny rachunek. Po szarych rumowiskach biegają w kolorowych koszulkach beztrosko grając w piłkę uliczną, ale życie na gruzach miasta nie jest już tak kolorowe. Dotychczas posiłki nie były problemem, teraz trzeba się o nie postarać, niejednokrotnie posuwając się do kradzieży.

Podstawowe czynności takie jak nauka w szkole, poranne wstawanie czy codzienny rytuał mycia zębów zostały zachwiane. Znalezienie starej szczoteczki do zębów uwidacznia tęsknotę za, choćby minimalną, stabilizacją. Nikt się chłopcami nie interesuje, są pozostawieni samym sobie. Nawet opieka społeczna zajmuje się nimi jedynie przez pryzmat swoich potrzeb.

Chłopcy potrafią jednak zmierzyć się z dorosłym życiem. Pomaga im w tym potrzeba jednego z nich, by wyuczyć się murarstwa i zbudować dom dla swojej dorosłej siostry.

Twórcą filmu jest Belg Jonas d’Adesky, pracujący jako wolontariusz na Haiti. Jego dogłębna znajomość tematu sprawia, że nawet poruszające sceny ogląda się z dużym spokojem.

A teraz czas na krótką relację Zosi z pokazu dziecięcego. No cóż, film po prostu jej się podobał:)

Łowcy smoków („Chasseurs de dragons”)

lowcy smokow

Szkoda, że nie udało nam się zdobyć biletów do kina łóżkowego. Spróbujemy w przyszłym roku…

Transatlantyk w Poznaniu

Podobne Wpisy

Komentarze

Odpowiedz