Kolejny dzień barcelońskich wakacji dziewczynek opisuje ciocia Kasia…
“Czwartek rozpoczęłyśmy od przejechania metrem do stacji Diagonal, z której wyszłyśmy na najbardziej luksusową ulicę w Barcelonie – Passeig de Gracia. To przy niej mieszczą się butiki z najdroższymi światowymi markami, ale także perełki katalońskiej secesji.
Pierwszym punktem naszego spaceru była Casa Mila, zwana La Pedrera (Kamieniołom). To ostatni „świecki” projekt Gaudiego z magiczną dla Niego liczbą trzydziestu trzech balkonów. Plan kamienicy, dzięki dwóm patiom, przypomina nieregularną ósemkę.
Po wjechaniu windą na dach możemy podziwiać panoramę Barcelony, a także przyjrzeć się z bliska zwieńczeniom kominów i systemów wentylacji. Część przypomina głowy rzymskich żołnierzy w hełmach (takie, jak na Portalu Męki Pańskiej w Sagrada Familia), kilka ozdobiono fragmentami butelek szampana wypitego w czasie inauguracji budynku.
Z dachu schodzimy na strych i tu uwagę zwraca typowe dla Gaudiego sklepienie przypominające szkielet węża.
Gaudi uwielbiał czerpać inspiracje z natury. Płytki podłogowe i chodnik przed budynkiem to plastry miodu ozdobione motywami roślinnymi.
Jedno piętro przedstawia typowe dla tego budynku mieszkanie. W pokoju dziecięcym warto przyjrzeć się niezwykłej szafie. To ogromny domek dla lalek z kaplicą!
Pokoje rodzinne właścicieli miały duże okna i znajdowały się od strony zewnętrznej budynku, wewnętrzna strona to łazienki i pomieszczenia dla służby.
Kolejnym niezwykłym miejscem przy tej samej ulicy jest Casa Batlló. Ten przebudowany przez Gaudiego budynek przypomina smoka i jego ofiary, co nawiązuje do legendy o św. Jerzym.
W cenie biletu otrzymałyśmy video przewodnik, dzięki któremu prawie puste pomieszczenia nabrały wyglądu sprzed wieku, a odpowiednio dobrana muzyka przenosiła nas w głębiny morskie…
Wspinanie się po takiej klatce schodowej to prawdziwa przyjemność. Tym bardziej, że zanim dotrzemy na dach, możemy zrobić sobie odpoczynek na słonecznym tarasie.
A na dachu znowu niezwykłe kominy. Tym razem ozdobione potłuczonymi fragmentami kafelków. Część dachu od strony frontu budynku wyobraża smoka przebitego włócznią św. Jerzego (charakterystyczna wieżyczka) i przykryta jest dachówką przypominającą łuski smocze, co nie uszło uwadze Pana Płomyka 🙂
Z Casa Batlló sąsiaduje Casa Amatller (połączenie stylu mauretańskiego i gotyckiego), na której fasadzie dostrzegłyśmy rzygacze i, jakżeby inaczej, św. Jerzego walczącego ze smokiem!
Kończąc naszą przechadzkę po Passeig de Gracia, wstąpiłyśmy jeszcze do perfumerii, na zapleczu której mieści się malutkie Muzeum Perfum. Setki flakoników i flaszeczek z różnych epok i miejsc, a wśród nich przedstawiciele naszej krajowej produkcji…
Chyba zasłużyłyśmy na chwilę wytchnienia na Placa de Catalunya.
Po zaopatrzeniu się w akcesoria niezbędne do dalszej wędrówki, wkroczyłyśmy na najsłynniejszy barceloński deptak – La Rambla.
Idąc w kierunku morza odwiedziłyśmy jeszcze jeden budynek autorstwa Gaudiego. Palau Guëll wybudowany był dla rodziny tego katalońskiego przemysłowca, w tym dla jego dziesięciorga dzieci. Na froncie znajdują się dwie ogromne bramy, jedna służyła konnym powozom do wjazdu, drugą opuszczało się rezydencję. Istotną rzeczą, wprowadzoną przez Gaudiego, było usytuowanie stajni, powozowni i psiarni w podpiwniczeniach, skąd można było spiralnymi schodami dostać się na wyższe kondygnacje.
Pomieszczenia mieszkalne świadczą o zasobności mieszkańców. Wysokość głównej sali odpowiada trzem kondygnacjom, a jej zwieńczenie przypomina rozgwieżdżone niebo. Znajduje się w niej także zamknięty ołtarz, po którego otwarciu salon zamienia się w kaplicę.
Innowacyjnym rozwiązaniem zastosowanym przez architekta było pozostawienie odsłoniętych elementów konstrukcyjnych jako dodatkowej dekoracji.
Z zewnątrz pałac przyozdobiono kutymi żelaznymi kratami z elementami flory i fauny.
Na koniec wychodzimy na dach, gdzie spotykamy kolejne kominy i wieżyczki…
Lekko już zmęczone poszłyśmy na barcelońskie nabrzeże, gdzie podziwiałyśmy wspaniałe jachty i pomnik jednego z najsłynniejszych żeglarzy – Kolumba”.
Komentarze